
Nowe fakty w sprawie Tomasza Komendy.
27 marca, 2018Chłopak nie ukrywa, że największy żal ma do sąsiadki babci, która to właśnie jego wskazała za winnego gwałtu i morderstwa 15-letniej Małgosi. Kim jest Dorota P. i czemu to właśnie jej sąd uwierzył, a nie 12-stu świadkom dającym alibi Tomkowi?
Nazwisko Komenda nie schodzi Polakom z ust. Jest to bardzo bulwersująca sprawa, a z dnia na dzień nowe fakty dodają rumieńców całej aferze. Mężczyzna po tym jak 18 lat przesiedział niewinnie w więzieniu za gwałt i morderstwo 15-letniej Małgosi, uczy się żyć na nowo. Jest mu ciężko i nie ma się, co dziwić, kiedy zapadł wyrok chłopak miał zaledwie dwadzieścia trzy lata, teraz jest 42-latkiem i czas dla niego się zatrzymał. Cała rodzina mu pomaga, brat był z nim wyrobić dowód. Każdego dnia Tomek uczy się czegoś nowego, tłumaczy, że to tak jakby przez te 18 lat hibernował, – mimo, że czas mijał on stał w miejscu, bo nie brał udziału w rozwoju świata. Po tygodniu wolności mężczyzna przyznaje, że nadal nie dociera do niego to, że może wyspać się we własnym pokoju, w wygodnym łóżku. Nikogo nie zdziwi fakt, że niechętnie wraca do tego, co działo się w celi. Brud, smród, robactwo, a także poniżanie. Tomek musiał znosić nie tylko upokarzanie i znęcanie ze strony „kolegów” z celi, ale również wychowawców – w ich oczach był on zwykłym pedofilem. Rodzina i znajomi pocieszają go, że da sobie radę ogarnąć swoje życie, bo skoro zniósł przez 18 lat takie traktowanie, to nie ma na niego mocnych.
Okazuje się, że całe to piekło spotkało Tomasza głównie przez sąsiadkę jego babci. Kiedy 18 lat temu trwało już 3-letnie śledztwo kobieta wykorzystując swoje znajomości w policji i prokuratorze, powiedziała jednemu z nich, że Tomasz Komenda może być sprawcą, gdyż chłopka pożyczał od niej pieniądze na paliwo, aby móc pojechać do Miłoszyc do swojej dziewczyny Małgosi, poza tym rzekomo rozpoznała jego postać na rysopisie, jaki był udostępniony w programie „ 997”. Dorota P. zeznała również, że chłopak bywał agresywny, a w jego rodzinie nadużywa się alkoholu. Według niej babcia Tomka była notorycznie przez nich okradana. Jej zeznania były przełomowe podczas śledztwa i nikt nie sprawdził ich wiarygodności. W ten sposób zatrzymano Komendę i pobrano od niego materiał porównawczy, który wskazał, że chłopak był wtedy na miejscu zdarzenia. Sąd był głuchy na alibi, jakie dawało chłopakowi aż 12 osób, tłumacząc, że była sąsiadka babci Tomka, ( która nie mieszkała już tam od dwóch lat) jest bardziej wiarygodnym świadkiem niż 12-stu innych ludzi, których jak twierdził sąd mogła zawodzić pamięć. Jak się okazało po latach, oskarżenia te były bezpodstawne, a dowody wcale nie wskazywały na winę mężczyzny. W tej sprawie rozpoczęto śledztwo dotyczące fałszowania dowodów.
Czemu jednak Dorota P. pozwoliła na takie okrucieństwo dla chłopaka? I jak to się stało, że nikt nie sprawdził czy kobieta jest wiarygodnym świadkiem? Okazuje się, że nie dosyć, że pożyczenie pieniędzy przez Tomka nigdy nie miało miejsca, to kobieta już kiedyś składała fałszywe zeznania. Bogdan B. jak przyznał był kochankiem Doroty P., która niegdyś wniosła oskarżenie przeciwko niemu, iż rzekomo znęca się nad nią. Nikt tego jednak nie poświadczył, nawet babcia Tomka wtedy była przesłuchiwana i również nie potwierdziła zarzutów kobiety. Najlepsze jest to, że podczas tego niby znęcania się pan Bogdan nawet nie przebywał w tym samym mieszkaniu ani miejscowości, co Dorota P. Jak uważa mężczyzna, ta kobieta jest zwykłą nienormalną oszustką, która notorycznie wykorzystuje swoje znajomości wśród policji, sędziów i prokuratorów. Nieraz wnosiła oskarżenia, które później okazywały się fałszywe. Wcześniej wykorzystała podpis mężczyzny, aby móc zameldować się w mieszkaniu. Sama okradała mężczyznę i kiedy ten podejrzewał kobietę o kradzieże, ta śmiała się mu prosto w twarz mówiąc, że i tak nic jej nie mogą zrobić. W takim razie cały czas nasuwa się pytanie, jak można było wziąć zeznania takiej kobiety za prawdziwe?!
Otóż byli sąsiedzi Doroty P. wyjaśnili, że organizowała ona często imprezy, na których bawiła się cała sielanka policjantów, prokuratorów. A jak wiadomo było, kobieta oferowała swoje usługi w masażu, ale każdy domyślał się, o jaki rodzaj masażu chodziło. Jasne jest, zatem dlaczego jej zeznania w ogóle były brane pod uwagę. Kobieta musiała również zeznawać podczas procesu i tak dzięki temu w aktach sprawy Tomka umieszczone jest kilka zdań, jakie kobieta wypowiedziała podczas niej. Uważała ona, że umowa była taka, iż nie będzie musiała pojawiać się w sądzie, ale prokurator wytłumaczył jej, że na podstawie jej zeznań przecież musieli złapać Tomasza Komendę. Cały czas powtarzała, ze jej na rozprawie nie miało być. Teraz po tym jak Tomek jest wolny, powiedział, że największy żal ma właśnie do sąsiadki.
Cały czas chłopak czeka, aż będzie mógł zacząć ubiegać się o odszkodowanie. Oczywiście każdy zadaje sobie pytanie ile Tomkowi się należy. Prawda jest taka, że ŻADNA suma nie wynagrodzi chłopakowi cierpienia, ośmieszania i stargania nazwiska. Jednak wstępnie mówi się o 2 mln zł. Miejmy nadzieję, że chłopak otrzyma sporo więcej. Szkoda tylko, że w naszym kraju nie ma czegoś takiego jak ujawnienie nazwisk osób, przez które ten mężczyzna ma zmarnowane większość życia. Dlaczego nie upokorzy się ich tak, jak zrobili to oni pozwalając na skazanie niewinnego chłopaka przez zeznania kobiety, która przez wykonywanie usług „ masażu” organom ścigania stała się wiarygodnym świadkiem. Miejmy nadzieję, że sprawa Tomasza Komendy nie pozwoli już nigdy więcej dokonać takiego błędnego oskarżenia.
Osobiście śledzę losy tego chłopaka od początku i mam nadzieję, że chłopak się odnajdzie w nowym życiu. Trzymam kciuki, żeby dostał gigantyczne odszkodowanie. Szkoda, że nikt nie poniesie konsekwencji i znów władzom się upiecze!
Rzeczywiście bardzo smutna i trudna sprawa. Szczerze współczuję Tomkowi, bo jest młodszy ode mnie a już tyle przeszedł w swoim życiu. Tyle lat niewinnej odsiadki w więzieniu to przecież trauma na całe życie.
A ja znów mam powód do radości, że będę mogła dołożyć z moich podatków pewną sumkę na odszkodowanie i zadośćuczynienie. Natomiast przedstawiciele ówczesnego wymiaru sprawiedliwości mogą spać spokojnie.
Rodzina zamordowanej dziewczynki powinna się domagać miliona zł zadośćuczniena od państwa ..za to ze śledztwo nie zostało przyzwoicie przeprowadzone i winny morderstwa trafia do pudla dopiero po 18 latach od zbrodni
tak naprawdę nie mają kasy i komenda nie dostanie wiele, odszkodowanie w takim przypadku że wymiar sprawiedliwości popełnił zbrodnie przeciwko obywatelowi – sorry ale nic z tego. Oni juz kombinują jak zwrócić sobie fałszywątwarz i szukają pretekstów do zamkniecia T.Komendy z powrotem w wiezieniu i wtedy mają spokój – kwestia czasu jak znajdą jak to pieknie opisują „nowe dowody”, „poszlaki” itad
tzw „przedstawiciele prawa” za sprzeniewierzenie się zasadom prawa, współpracę z przestępcami lub fabrykowanie dowodów powinni być pozbawiani wszelkich uprawnień: immunitetów, specemerytur oraz prawa do wykonywania zawodu. Tymczasem zwykle kończy się na naganie lub odejściu na wcześniejszą emeryturę
Nie ma takich pieniędzy za które można kupić utracony kawał życia. Uważam, że odpowiednia kompensata szybko wpłynie na konto skrzywdzonego człowieka. Warto pamiętać, że to nie państwo dokonało tą krzywdę, a ludzie, którzy powinni zostać osadzeni na wiele lat do więzienia. Jest to kolejny przykład mafii sędziowskie, urzędniczej i prokuratorskiej. Uważam, że każdy kto przyczynił się do takiego postępku względem niewinnego, powinien do końca życia płacić odszkodowanie i zadośćuczynienie swojej ofierze.
Krzysztof Mazurek Albo wcześniej umrze w niewyjaśnionych okolicznościach, jak tych trzech uwolnionych ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Którzy też chcieli wielkich odszodowań za wieloletnie bezprawne detencje w szpitalu psychiatrycznym, za kradzież 3 paczek kawy – ale się niczego nie doczekali. Są w Polsce sposoby na takich pokrzywdzonych, żeby im raz na zawsze zamknąć mordę.
niestety do odszkodowania jeszcze bardzo daleka droga – najpierw musi się odbyć rozprawa na której zostanie oczyszczony z zarzutów, później kolejne w których będzie musiał walczyć o odszkodowanie – niestety to wszystko musi trwać – a nóż da sobie spokój!
Dwa składy sędziowskie: pierwszej instancji i drugiej. W każdym składzie po 5 osób, oskarżony zeznaje że jest niewinny a przyznanie się wymuszono bicie i nie znalazł się nawet jeden, który wypełnił by swoje obowiązki jak należy i przeczytał akta.
To nie są ekspedientki na kasie, które bierze się z łapanki, to są wysoko kwalifikowani funkcjonariusze z bardzo wysokim uposażenie i gwarancja zatrudnienia ( nie można ich wywalić z roboty) Doprawdy trzeba coś zmienić w systemie zatrudniania sędziów…. Nie widzę tu szczególnej winy prokuratora , mógł wypisywać akty oskarżenia…. to rolą sądu jest wykazać jego niezasadność i absurdalność
Winnych prokuratorów i milicjantów powinno się skazać na odsiadkę i pozbawienie emerytury.
To jest skandal i dyletanctwo urzędasów, za które my podatnicy zapłacimy. Mogę napisać, że prokuratorzy to banda nieudaczników skoro na słowa kaczora do posłów o kanaliach i zdradzieckich mordach stwierdzili, że ten stary środek kapusty nie obraził konkretnych osób z nazwiska.
Pomyłki sądowe były są i będą w przyszłości. Ale tutaj sprawa jest prosta. Za wszelką cenę, chciano uratować synalków bogatych tatusiów przed odpowiedzialnością karną. I dlatego uwierzono jednej kobiecie, chociaż 12 innych osób dało Tomkowi alibi. Tak to jest. Ten kto ma znajomości na policji czy w prokuraturze, może bezkarnie oskarżyć niewinnego człowieka. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że winnym policjantom i prokuratorom, włos z głowy nie spadnie, za ten ewidentny przekręt!